Niedawno kupiłem samochód. Po ślubie z kopert zebraliśmy fajną sumkę, sporo z tych pieniędzy poszło na podróż poślubną o której zawsze marzyliśmy, a pozostałą część przeznaczyliśmy na remont. Dzięki temu mogliśmy spokojnie pomyśleć o zmianie samochodu. Długo szukałem odpowiedniego auta na polskich stronach, jednak albo kolor nie ten, co mi absolutnie nie przeszkadza, ale żonie zdecydowanie już tak. Albo przebieg, albo silnik albo wiek, tu też więcej do powiedzenia miała żona. W końcu kolega mieszkający po drugiej stronie Odry zaproponował że poszuka u siebie na stronach jakichś fajnych aut. Po 2 dniach znalazł ciekawą ofertę, na seata . Już miałem dwa auta tej marki i dobrze wspominam przygodę z nimi. Kolega zadzwonił, upewnił się że oferta jest aktualna i wypytał o szczegóły. Musiałem polegać na nim, ponieważ nie władam językiem sąsiadów z zachodniej granicy i co najwyżej mogę podziękować za upominek, na tym kończy się moja znajomość niemieckiego. Autko ostatecznie pojechałem zobaczyć i następnego dnia wróciłem po nie z lawetą. Mechanicznie Wszystko działa, wymienione są klocki i filtry, ale jest coś co mi przeszkadza. Co jakiś czas słychać jakby dziwne skrzypienie na amortyzatorach, które również wymieniłem.
Nie wiem skąd ten dźwięk się bierze, kilku mechaników już o to pytałem, ale jak na złość akurat przy diagnostyce w obecności specjalisty nic takiego się nie dzieje. Sytuacja ma.miejsce na hopkach przy nie za dużej prędkości. Technicznie auto jest sprawne, przegląd przechodzi za każdym razem śpiewająca, części są nowe, nie mam pojęcia skąd może brać się ten dźwięk Sąsiada mechanik polecił czyszczenie suchym lodem, mówi że możliwe że gdzieś na obudowie może być zabrudzenie które ociera się o jakąś część przy podskakiwaniu a ta metoda czyszczenia jest nieinwazyjna i dokładna. Nie wymaga rozkręcenia całego podwozia czyli zaoszczędzi kupę kasy i czasu. Jeszcze się nad tym zastanawiam, bo z drugiej strony, nie wiem czy to skrzypienie jest na tyle denerwujące że warto wydawać kupę kasy na czyszczenie podwozia.